poniedziałek, 25 maja 2015

Wspaniała wygrana - chwalę się ;)

Zakończył się weekend (dla mnie niezyt przyjemny niestety) i dziś z samego rana spotkała mnie cudowna niespodzianka. :)) Humor od razu mi się poprawił.
Otóż miałam ogromne szczęście wygrać jedną z trzech nagród głównych w konkursie zorganizowanym we współpracy ze Społecznym Instytutem Wydawniczym ZNAK na fanpage'u


Zadaniem w konkursie było napisanie opowiadania pt. "Magia w codziennym życiu", więc tym bardziej cieszę się, iż moja historia została doceniona.

A oto moja nagroda. :))



Zależało mi na zdobyciu książki "Tajemnica Bzów", a tymczasem w moje ręce wpadła cała cudowna seria czytadełek o Malowniczym.

 
I taki oto doskonały zestaw kosmetyków Bandi – zestaw intensywnie nawilżający. Gęba ma się cieszy przeogromnie na tę niespodziankę. Szczególnie, że to już ostatnie tygodnie mojego urlopu macierzyńskiego i wkrótce na szaleństwo w konkursach internetowych czasu będzie zdecydowanie mniej. :)


Nie zostaje nic innego, jak spełnić swoje marzenie, spiąć pośladki i książkę napisać. :D
A Wam, jakie cudowności udało się ostatnio zdobyć? :)


czwartek, 21 maja 2015

"Ukochany z piekła rodem" i mój list do A.

Drogi A.!

W ostatnim czasie miałam przyjemność sięgnąć po "Ukochanego...". Ależ ja Ci za niego dziękuję. Brakowało mi lektury przy której mogłabym odpocząć i szczerze się pośmiać.

 
Ta książka ma same zalety. Gdybym miała się czegoś czepić – to jedynie tego, że mało mi. Chętnie połknęłabym wiele więcej. Z drugiej strony nie wiem, czy to było by dobre dla samej książki. Zdarza mi się sięgać po lektury autorów, którzy na początku tworzą niezbyt długie, wciągające czytadełka, a później chcąc zadowolić czytelników piszą tomiska 500 – 700-stronicowe i okazują się one mniej ciekawe, jak gdyby naciągane na siłę, przez co tracą na wartości. I tego stanowczo bym nie chciała. Gdybyś jednak mógł stworzyć 500 – stronicowe dzieło tak fantastycznie wciągające, pełne akcji i zabawne jak "Ukochany z piekła rodem" to ja proszę. Baaardzo proszę. :)
Dziękuję za rozpisanie we wstępie książki krótkich charakterystyk postaci. Och, jakie to dla mnie ważne. Kiedy czytam kryminały (a także przy innych książkach gdzie występuje więcej postaci i fabuła jest bardziej skomplikowana ;) ) zwykle siedzę z kartką i długopisem w ręku tworząc skrupulatne notatki. W ten sposób orientuję się kto jest kim, co robi, kogo kocha, a kogo nie znosi. Podczas czytania Twojej książki nie musiałam notować. Kocham Cię za to (eee... sorry... bo na wyznania miłości to może jednak trochę za wcześnie ;) ).
Ta książka się nie nudzi. Można do niej usiąść i z przyjemnością za jednym podejściem przeczytać od deski do deski. Ja nie miałam takiej możliwości, bo posiadam małe dziecię, ale kiedy tylko mogłam po nią sięgnąć – to byłam uradowana, jak mało kiedy, a gdy mnie od niej odciągano miałam ochotę zabić. ;D
Podobnie czułam się gdy czytałam książkę Olgi Rudnickiej "Fartowny pech" (jeśli nie miałeś okazji poznać, zrób to koniecznie). Jeszcze trochę i komedia kryminalna (tak sobie nazwałam Wasze książki, a co ;) ) będzie moim ulubionym gatunkiem.
Główne bohaterki polubiłam od pierwszych stron książki. Może dlatego że mi samej za kilka latek stuknie czterdziestka, ;) a może dlatego że są one tak nieidealne i zabawne. Może lekko przerysowane, ale to jest w nich równie fantastyczne. Ich chyba nie da się nie lubić. Inne postacie również bardzo mnie ciekawiły. Każda z nich czymś się wyróżniała, dzięki czemu miałam możliwość poznania wielu ciekawych osobistości i dzięki czemu tym chętniej szukałam wśród nich osoby winnej dokonanej zbrodni oraz kolejnych napaści.
Rozwiązanie zagadki okazało się dla mnie ciekawe. Mimo, iż postać winną zbrodni brałam pod uwagę jako mordercę – to w życiu nie domyśliłabym się jej motywu postępowania.
Drogi A.!

Dziękuję Ci zatem za: interesujących bohaterów oraz ich krótką charakterystykę na początku książki, wartką akcję, treść dobrej jakości, pobudzanie wyobraźni, śmiech i cudowną możliwość odpoczynku przy książce. :))
P.S. Gdybyś potrzebował wskazówek odnośnie kolejnego swojego dzieła – wal jak w dym. ;D A jeśli napiszesz drugą tak dobrą książkę – podeślij ją do mnie, a ja trzasnę kilka chwalebnych słów na jej okładkę. ;D


GWOLI WYJAŚNIENIA drodzy moi czytelnicy. ;)

Wprawdzie książkę wygrałam w konkursie, jednak w żaden sposób moja opinia nie jest naciągana, nie doprawiałam do niej żadnych "kwiatków", aby chwalić ją bardziej niż czuję. Mnie się ta książka po prostu podobała. Przeważnie czytałam ją z wielkim uśmiechem na ustach, sprawiła mi ogromną uciechę i była doskonałą odskocznią od życia codziennego. Pewnie, gdyby moim zamiarem było "czepianie się", szukanie na siłę negatywnych stron książki – to coś bym znalazła, ale po co krytykować czytadełko, które wprawiało mnie w dobry nastrój ile razy wzięłam je do rąk i przy którym naprawdę dobrze się bawiłam? Jeśli tylko chcecie chwilę odpocząć – szczerze polecam. :)
Planowałam napisać recenzję tej książki w inny sposób, ale nijak inaczej nie chciała się ona zrodzić, jak tylko poprzez napisanie "listu do A." ;) Mam nadzieję, że mi to wybaczycie. ;) Mam nadzieję, że również sam Pan A. wybaczy mi to bezczelne "tykanie jego osoby", bo znajomymi nie jesteśmy, ale inaczej mi po prostu nie wychodziło. Drogi Panie A. - przepraszam za tę bezczelność. Obiecuję poprawę. Chyba że znowu napisze Pan książkę, która wprowadzi mnie w tak doskonały nastrój – to ja już wtedy za nadmierne tykanie podczas pisania recenzji nie odpowiadam. ;D
Inaczej mi się nie dało napisać po prostu. Ale szczerze przyznam, że jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się pisać recenzji książki z taką radością i lekkością.

Znacie tę książkę? Czytaliście ją? Jakie jest Wasze zdanie na jej temat? :) Pozdrawiam w doskonałym nastroju. :*)


czwartek, 14 maja 2015

"Trzydziesta pierwsza" - moja pierwsza wizyta w Lipowie

Jak wiecie, ja, Wasza ostatnio "w nadmiarze czytająca", zapalona obyczajowo ;) mamuśka, zaczęłam sięgać po literaturę z innych gatunków. Byłam w świecie fantasy ("Akademia dobra i zła", "Książę mgły"), zajrzałam do klasyki ("Weronika postanawia umrzeć" – moja recenzja wkrótce), a swój kolejny krok postanowiłam skierować w kierunku kryminałów. Szukając wśród rodzimych autorów wypatrzyłam niejaką Katarzynę Puzyńską. Naczytałam się o jej lipowskich opowieściach więc rozpoczęłam polowania na którykolwiek z trzech tytułów ("Motylek", "Więcej czerwieni", "Trzydziesta pierwsza"). Szczęśliwie wygrałam w konkursie i to właśnie dzięki pani Kasi jej najnowszą książkę – wspomnianą "Trzydziestą pierwszą" – co więcej, z autografem (dla mnie nie lada gratka :D ).


 
Na potrzeby recenzji, książkę podzieliłam na 3 części.

W części pierwszej zaznajamiałam się z mieszkańcami Lipowa oraz zagadkowymi wydarzeniami, które zdarzyły się w tej mieścinie i które lipowscy policjanci musieli rozwikłać. Jaka ja byłam szczęśliwa, czytając tę historię. Autorka tak pięknie i obrazowo opisywała poszczególnych mieszkańców, że nawet ja, która zwykle gubię się w niuansach (typu: kto jest kim w opowieści, z kim jest spowinowacony, co robi na co dzień, kogo darzy miłością, a kogo nienawiścią) gdy mam do czynienia z większą liczbą bohaterów – tym razem najczęściej wiedziałam o kim mowa. Za to wielkie ukłony, albowiem nie łatwo to osiągnąć w moim przypadku. ;) Oczywiście nie obyło się jednak z mojej strony bez prowadzenia skrupulatnych notatek na temat mieszkańców Lipowa, aby nie było żadnych wątpliwości co do bohaterów opowieści, ich wzajemnych relacji oraz bym mogła ułatwić sobie dochodzenie – kto winien. ;) Nie miałam problemów z rozpoznaniem bohaterów, ale nie pogniewałabym się, gdyby książka, na swych pierwszych stronach zawierała krótki opis poszczególnych postaci.
Początek książki to była dla mnie taka trochę obyczajówka opisująca życie przebywających w Lipowie osób (zamieszkujących w nim na stałe oraz przyjezdnych). Poczułam się jak na prawdziwej wsi, w której mieszkają zarówno ludzie starsi, młodzi, jak i dzieci. Można tu spotkać praworząnych obywateli, uczciwie pracujących mężczyzn i kobiety, "boginie domowego ogniska" oddane opiece nad dziećmi, facetów, którzy od czasu do czasu "zdzielą przez łeb" swą kobietę, pijaczków przesiadujących pod sklepem, drobnych huliganów, ale także morderców. Pozornie nie można tu ukryć żadnej tajemnicy, jak to w takich niewielkich zakątkach zwykle bywa, ale oczywiście jest to złudne wrażenie. ;)
Całkiem przyjemnie było mi na tej wsi, jednak w pewnym momencie ta "sielanka" zaczęła mnie nużyć. Ja pragnęłam morderstwa. ;) Nawet zdążyłam wybrać potencjalne ofiary, a tu nic. Już zaczęłam się złościć, gdy... STAŁO SIĘ... doszło do upragnionego przeze mnie zabójstwa i zaczęło się dochodzenie policji: kto zabił? kiedy? dlaczego? I tego dotyczy druga część książki (drugą częścią zwana oczywiście na potrzeby tej recenzji). ;)
Podobały mi się kolejno odkrywane przez policję fakty, próby zawężania kręgu podejrzanych. A żeby było ciekawiej to na jednych zwłokach historia się nie skończyła. Niby niewielka miejscowość a trup ściele się gęsto. ;D Początkowo prowadzona jest jedna sprawa, lecz z czasem dochodzą dwie następne, dotyczące przeszłości Lipowa. Kolejne osoby wykreślane są z listy obwinianych o dokonanie zbrodni, ale nowe fakty wychodzą na światło dzienne i nowi podejrzani zaczynają się na niej pojawiać. Początkowo próbowałam sama dochodzić, kto może być mordercą i jakie były jego motywy, ale w końcu dałam sobie z tym spokój. I słusznie. ;)
Było ciekawie, ale gdy tak czytałam, czytałam i czytałam o prowadzonych dochodzeniach, kolejnych odprawach policyjnych, śledztwach, które nie przynosiły efektu... znowu pojawił się moment znużenia. Ja pragnęłam jakiejś akcji, dreszczyku emocji i... BACH... otrzymałam nie dreszczyk, a dreszcz emocji, kiedy to morderca dorwał ...................... i tu poleciałoby spoilerem. ;) Jest to trzecia, wyznaczona przeze mnie na potrzeby napisania recenzji, część książki. Jestem pod jej ogromnym wrażeniem. Nie mogłam oderwać się od niej, bo musiałam poznać koniec. Nie jutro, za dwie godziny, godzinę, czy nawet pół. Musiałam dowiedzieć się natychmiast, jak ta historia się zakończy. :)
Na koniec oczywiście zagadka została rozwikłana. Co ja mówię, jaka zagadka. Cała sieć niewiadomych znalazła wyjaśnienie. Wszystko złożyło się w doskonałą całość. Mam wrażenie, że w książce pani Katarzyny nic nie jest przypadkowe. Mnóstwo w niej interesujących postaci, trzy sprawy prowadzone są jednocześnie, a jednak wszystko zostaje spójnie doprowadzone do finału. W powieści nie odnalazłam żadnych niedomówień, nieścisłości. Kto był zabójcą również bym się nie domyśliła. Rewelacja!

Jak wspominałam, książkę podzieliłam na trzy części. Podczas czytania każdej z nich nadchodził u mnie moment znużenia. W chwilę później pisarka przechodziła do kolejnych wątków, dzięki którym lektura ponownie zyskiwała na atrakcyjności. Wspaniale było by, gdybym jednak nie dochodziła do tych chwil, w których czytadełko zaczynało stawać się monotonne, gdyby autorka moment wcześniej przeszła do kolejnych wydarzeń. Poza tym drobnym mankamentem... jest to bardzo dobra pozycja i chętnie, jeśli tylko nadarzy się okazja, poznam losy mieszkańców Lipowa poprzedzające "Trzydziestą pierwszą" oraz najnowszą pozycję "Z jednym wyjątkiem", której premiera już 16 czerwca.

 
A Wy? Znacie książki Katarzyny Puzyńskiej? Które konkretnie? Jak je oceniacie? :) Zapraszam Was do dzielenia się refleksjami. Chętnie poznam Wasze zdanie na ten temat. :)